Dwie panie w łódce, nie licząc psa, czyli lekcja nawigowania na Bahamy.
Przez moje życie przewinęło się wiele osobowości, ekscentryków i oryginałów. Część z nich nie doczekała się i prawdopodobnie nie doczeka godnego upamiętnienia. By ten błąd nieco naprawić, napiszę o siostrach Tunickich - Marii i Krystynie.
Poznałam je z osiem lat temu, przy okazji zbierania materiałów do książki, a przyjaźń z jedną z nich odcisnęła spore piętno na moim życiu. Zawsze ciągnęło mnie do silnych charakterów - a myślę, że obie panie mogłyby swą brawurą obdzielić całą kompanię. Dobrze ilustruje to fakt, że pewnego roku, już nie takie młode, bo dobiegające sześćdziesiątki, wyruszyły same w kilkumiesięczny rejs jachtem po Oceanie Atlantyckim na wyspy Bahama. Tylko one i suczka Kika. Miał być z nimi jakiś pan, ale fakt, że nie dotarł jednak, nie zrobił na nich większego wrażenia, bo przecież były wnuczkami… (przeczytacie o tym dalej).
Urodzone w latach 30. siostry Tunickie - bliźniaczki podobne jak dwie krople wody - pochodziły z Kresów, z okolic Pińska. Przeżyły okupację sowiecką, niemiecką, potworności wojny i powrót do komunistycznej Polski. Jednak największym koszmarem w ich życiu była relacja z na wskroś patologicznym ojcem. Edward Tunicki, lekarz, którego chłopskie pochodzenie i nienawiść do szlachty – jak to czasem w życiu bywa – rzuciły w objęcia kobiety herbu Kościesza. Olga zaszła w ciążę, której on nie chciał zaakceptować, podobnie jak i jej szlacheckiego pochodzenia, które początkowo przed nim ukrywała. Niemal gwałtem probował dokonać na swej partnerce aborcji, ale ta w ostatniej chwili uciekła spod zbrodniczego kawałka druta. Jego własny ojciec zmusił go do poślubienia Olgi i kiedy na świat nie przyszedł męski potomek, ale dwie dziewczynki, koszmar zaczął przybierać na sile. Edward był tak wściekły, jakby na świat nie przyszły jego dzieci, tylko nadające się do zabicia szczury. Dorastające dziewczynki poza matką miały jeszcze jedną osobę, która okazywała im wsparcie i miłość po przeprowadzce do Łohiczyna. Był to ksiądz Bohusz, kapłan tamtejszej parafii i inicjator muzycznej edukacji sióstr. Uczestnictwo w kościelnych śpiewach i lekcjach fortepianu oraz gitary były wielką odskocznią od bolesnych relacji z ojcem, a wspólne psoty na łonie dzikiej przyrody mimo całej sytuacji były namiastką szczęśliwego dzieciństwa. Z każdym rokiem to się zmieniało, zwłaszcza po wkroczeniu sowietów, aresztowaniu matki i wywózce jej do łagra. Historie, które opowiadała mi Krystyna były NIEPRAWDOPODOBNE i do dziś nie mogę sobie darować, że nie przyszłam kiedyś z dyktafonem. Zawsze myślałam, że będzie jeszcze czas. Bywałam u niej przecież co tydzień. Niestety śmierć przychodzi nagle. Na szczęście wspomnienia spisała i wydała za granicą Maria...
Siostry Tunickie wyszły za mąż za nietuzinkowych mężczyzn. Krystyna - za Jerzego Pallutha, syna oficera wywiadu i jednego z pogromców Enigmy, Maria – za Aleksandra Ciechańskiego, wybitnego wiolonczelistę, członka Kwintetu Warszawskiego, a potem członka St. Louis Symphony Orchestra i wykładowcę konserwatorium. Obie miały absolutny słuch muzyczny. Krystyna, skończyła reżyserię dźwięku, zamieszkała z mężem w Warszawie i całe życie pracowała w Wytwórni Filmów Dokumentalnych, zajmując się montażem dźwięku i opracowaniem muzycznym. Lista jej filmów jest imponująca:
https://www.filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=11204
Maria w latach 70. skończyła dyrygenturę i wyemigrowała do USA. Dyrygowała wielkimi orkiestrami, co jak na tę zmaskulinizowaną profesję było gigantycznym osiągnięciem. Jej wykonanie „Święta wiosny” w Carnegie Hall przyniosło owacje na stojąco i utorowało drogę do kariery. Dwa lata temu Maria opublikowała swoje wspomnienia w książce „Maria Tunicka Conductor”. Pół roku temu zmarła na Florydzie, przeżywszy 90 lat.
https://www.amazon.pl/Maria-Tunicka-Conductor-James-Aiello/dp/B0BPGT2KVX
Parę lat temu podczas jednego z wieczorków Krysia puściła mi z kasety VHS film z rejsu na Bahamy, który odbyła z siostrą w 1990 rok. Dwie maleńkie kobietki z pieskiem operujące jachtem na oceanie… Krysia nie tylko całą kilkumiesięczną podróż sfilmowała, ale też prowadziła dziennik pokładowy. Kiedyś mi go pożyczyła, a ja przytomnie, widząc, że autorka zaczyna mieć już kłopoty z pamięcią, ciągle giną jej rzeczy albo je przypadkiem wyrzuca, przefotografowałam go. Dzięki temu przetrwał. Myślę, że śp. Krystyna bardzo ucieszyłaby się z publikacji choćby fragmentów i z zainteresowania czytelników. Dlatego chcę trochę uhonorować tę niezwykłą parę bliźniaczek przez całe dziesięciolecia oddzielonych oceanem, które pewnego dnia rzuciły się w wir fal. Częstujcie się kawałkiem ich przygody. Jak post zdobędzie większą ilość lajków, to może zrobię drugą część. Taką bardziej przygodową – będą spotkania z rekinami, zmagania ze sztormem itp.
Tutaj link do wspomnień:
tagi: kresy maria tunicka-ciechańska krystyna tunicka-palluth rejs na bahamy
![]() |
BeaM |
30 marca 2025 11:01 |
Komentarze:
![]() |
Henry @BeaM |
30 marca 2025 11:21 |
A co mi tam, dam plusa konkurencji ;-)
![]() |
kpiotrzk @BeaM |
30 marca 2025 11:41 |
„Maria Tunicka Conductor” -> na amazon.com jest też ebook
![]() |
BeaM @Henry 30 marca 2025 11:21 |
30 marca 2025 11:43 |
Nie jestem żadną konkurencją:) , ale dzięki!
![]() |
BeaM @kpiotrzk 30 marca 2025 11:41 |
30 marca 2025 11:49 |
Nawet nie wiedziałam, ja operuję jej kopią sprzed druku jeszcze. Jestem na 25 stronie i muszę robić pauzy, bo to bardzo mocne rzeczy. Maria bardzo chciała, by ukazała się też polska wersja, ale nie tłumaczenie i żeby ja jej spisała wspomnienia. Ale znów były przeszkody, Covid etc. Live is brutal and short...
![]() |
chlor @BeaM |
30 marca 2025 13:03 |
Dla mnie to są opisy codziennego życia Marsjan. Ciekawe, bo życie na Marsie jest na krótką metę ciekawe dla Ziemian.
![]() |
SilentiumUniversi @BeaM |
30 marca 2025 13:28 |
Odtrułem się po p. Wielomskiej. Plus
![]() |
BeaM @chlor 30 marca 2025 13:03 |
30 marca 2025 13:37 |
A pływał pan kiedyś na jakimś żagielku?
![]() |
BeaM @SilentiumUniversi 30 marca 2025 13:28 |
30 marca 2025 17:31 |
A dziękuję :) Szkoda czasu na frustracje
![]() |
ewa-rembikowska @BeaM |
30 marca 2025 18:08 |
Świetne, klasa babki. Zrób drugą część. Chętnie poczytam.
![]() |
Paris @BeaM |
30 marca 2025 18:35 |
Co za wyjatkowe kobiety i historie,...
... az mnie zatkalo !!!
Tyle kapitalnych zdarzen w moim zyciu mi sie przypomnialo... kiedys w Dinard na proszonym przyjeciu ,,wrabalam,, 60 swiezutkich, niedawno co zlowionych ostryg, takich - numerek w numerek 3 i 4 - przepysznych, smak i zapach z nich zostanie ze mna do konca mojego.
No i nasz, niezapomniany rejs po Adriatyku, tez mi sie przypomnial,... za ktorym tesknie i ciagle licze, ze sie jeszcze kiedys przydarzy,...
... a poza tym, prosze, nie zastanawiaj sie, TYLKO juz przygotowuj do opublikowania na SN 2 czesc historii siostr Tunickich.
A kto wie - moze nawet 3 czesc.
Fantastyczny wpis,... dzieki,
![]() |
BeaM @ewa-rembikowska 30 marca 2025 18:08 |
30 marca 2025 19:46 |
Dzięki, Ewo, to zrobię, bo lepsze fragmenty - z podwodnymi polowaniami, przyrządzaniem barakudy czy ciekawostkami na temat tubylców - zostawiłam na później.
![]() |
BeaM @Paris 30 marca 2025 18:35 |
30 marca 2025 19:51 |
60 sztuk?! WOW! To już nadawałabyś się na youtuberkę i miliony obserwujących :)
![]() |
chlor @BeaM 30 marca 2025 13:37 |
30 marca 2025 19:54 |
Raz. Nie nadążałem z wylewaniem wody z dna, a wiatr wiał nie w tym kierunku co trzeba.
![]() |
Paris @BeaM 30 marca 2025 19:46 |
30 marca 2025 20:36 |
O rany,...
... juz sie nie moge doczekac !!!
![]() |
Paris @BeaM 30 marca 2025 19:51 |
30 marca 2025 20:46 |
Tylko liczba robi wrazenie,...
... w gruncie rzeczy ostrygi sa male, bo te wielkie sa przerosniete i niesmaczne !!!
W sumie - gdzies do 1 a moze i 2 w nocy - musialam ,,opylic,, chyba z 90 sztuk, bo pozostaly po mnie 3 puste tace,... podaje sie po 30 ostryg na tacy. Pamietam, ze pierwszy posilek, po tej uczcie sobotniej, zjadlam dopiero w niedziele, dosc poznym wieczorem, bo ostrygi sa tak syte,... a jednoczesnie niskokaloryczne.
Dla mnie ostrygi sa NADZWYCZAJNIE, mniam-mniam,... w kazdej postaci.
![]() |
BeaM @Paris 30 marca 2025 20:46 |
30 marca 2025 20:52 |
To przyswoiłaś na raz ilość cynku na całe życie chyba, hehe :)) No i już nie pytam, co było potem, bo taka góra afrodyzjaka to nie przelewki :-o
![]() |
MarekAd @BeaM |
30 marca 2025 21:27 |
Rewelacja! Uwielbiam takie historie :)
Mnie najbardziej zaciekawił okres dzieciństwa. Ojciec je odrzucał i chciał je zabić, a mimo to wyszły z tego cało psychicznie. Dzieci biorą wtedy winę na siebie, uważają że musi być z nimi coś nie tak. Przypuszczam, że musiały mieć silne wsparcie w matce, która musiała je naprawdę bardzo kochać. Często jest tak, że matka nie potrafi się oprzeć silnemu mężowi i przyjmuje jego narrację w obawie przed jego odejściem, opuszczając tym samym dzieci. Wówczas dziecko jest na straconej pozycji. Tutaj widocznie tak nie było. No i dodatkowo postać tego księdza, który je wspierał. To bardzo ważne dla dziecka, gdy ma dodatkowo kogoś takiego.
Co się stało z rodzicami? Wie coś Pani na ten temat?
Historia na oceanie bardzo wciągająco napisana. Okazuje się, że miłość do żeglowania przejęły po swoim dziadku Cezarym Żabie. To też znamienne jak dziedziczymy pewne zachowania. Znalazłem w Googlach postać Romana Żaby. Czy to ta sama rodzina?
Historia pani Marii, która zrobiła tak oszałamiającą karierę akurat w środowisku typowo męskim również daje do myślenia. Tak jakby chciała udowodnić ojcu jak bardzo się mylił odrzucając ją jako swoją córkę, ale też jako dziewczynkę.
Dobrze Pani trafiła z tą notką, bo akurat pojutrze 1 kwietnia minie dokładnie 45 lat od tamtego pamiętnego występy w Carnege Hall.
Proszę oczywiście o więcej przygód na oceanie. Szkoda, że ta biografia na Amazonie jest tylko po angielsku.
Dzięki za notkę i daję tego całego plusa, bo widzę, że to jest tu w cenie :)
![]() |
Paris @BeaM 30 marca 2025 20:52 |
30 marca 2025 21:34 |
Masz racje,...
... lepiej nie pytaj, prosze !!!
Bo ostrygi, plus do tego lampka bialego, dobrego wina,... no, cos w tym, jednak, jest.
![]() |
Perseidy @BeaM |
30 marca 2025 21:49 |
Kapitalne, proszę o więcej! Co za niesamowite kobiety!
Stawianie żagli na Genuę - to też moje wspomnienia z młodości...
![]() |
BeaM @MarekAd 30 marca 2025 21:27 |
30 marca 2025 22:05 |
Roman Żaba też jest herbu Kościesza, więc to chyba musi być rodzina. Matka je zawsze broniła, choć nie udawało jej się obronić przed biciem dziewczynek - dostawły regularne cięgi, znam to z opoweści Krystyny, a teraz i z książki Marii. Raz jednak, kiedy przyszła wieść, że z ojcem, czyli Cezarym Żabą jest źle, postawiła się mężowi i mimo jego protestów zaprzęgła furmankę i pojechała z dziewczynkami do dziadka do Pińska. To był dla nich „szok kulturowy" - nagle trafiły do domu, w którym wszyscy okazywali im miłość, radość, żainteresowanie. Gdy wróciły, to po tym tygodniu rozłąki ojciec nawet pogłaskał je po główkach - to też był drugi szok dla nich, że stać go było na taki gest.
Dzięki za przypomnienie o rocznicy, nawet nie skojarzyłam. Na youtubie jest chyba jakieś jedno nagranie, jak Maria dyryguje orkiestrą w Budapeszcie. Postaram się przygotować za parę dni nową porcję przygod i odszukam, co się stało z rodzicami. Pamiętam tylko z opowieści, że dziewczynki wróciły do Polski z babcią, a matka z tych łagrów - później. Matka pisała wspomnienia i rękopis dwa lata temu chyba Marysia zabrała do Stanów. Może uda mi się dowiedzieć od spadkobiercow czegoś więcej, jak do nich dotrę.
![]() |
BeaM @Perseidy 30 marca 2025 21:49 |
30 marca 2025 22:10 |
Hehe, kto stawiał genuę, ten wie :) Ja też po dwóch rejsach po morzu, całkiem inaczej czytam takie opowieści. No, i nie musiałam nurkować, żeby sprawdzać, czy kotwica dobrze osadzona, co panie Tunickie zawsze robiły. O tym też będzie później :) Dzięki za miłe słowa
|
KOSSOBOR @BeaM |
30 marca 2025 22:14 |
Extra!!! Dzięki!
Nareszcie coś z normalnego i nadzwyczajnego /to nie sprzeczność :)/ świata. Zatem czekamy na ciąg dalszy :)
![]() |
BeaM @KOSSOBOR 30 marca 2025 22:14 |
30 marca 2025 22:56 |
Dzięki wielkie, dorzucilam jeszcze ostatnie zdjęcia obu pań, na końcu notki:
https://www.pomalu.pl/2025/02/03/dwie-panie-w-lodce-nie-liczac-psa-czyli-lekcja-nawigowania-na-bahamy/
|
KOSSOBOR @BeaM 30 marca 2025 22:56 |
30 marca 2025 23:31 |
Ooo! Również EXTRA! Ciekawa byłam takich fotografii prawdziwych WOJOWNICZEK. Chociaż tatuś... idiota nędzny. Więc są raczej po mamie. Skądinąd ten tatuś musiał być z bogatego chłopstwa, skoro mógł studiować medycynę. Albo może był zdolny i fundował mu studia ksiądz lub ziemianin, gdyż takie sytuacje się zdarzały. Skąd jednak taka nienawiść do szlachty??? Zawiść = nienawiść??? No a jeżeli sponsorował go ksiądz, to facet Boga w sercu nie miał, a nawet Hipokratesa. Bo ta niedoszła aborcja... Coś strasznego.
Jeden mój znajomy ze stajni mówił, że on by chętnie żeglował, no ale nie mógł zabrać konia na jacht :)
![]() |
MarekBielany @BeaM 30 marca 2025 22:10 |
30 marca 2025 23:38 |
Genua to taki lub taka fok/a co wróciła/zawszebyła na Bałtyku.
Przekop wisły i horatio hornbłower.
porucznik ?
zastępca kapitana ?
Kojak !
![]() |
MarekAd @BeaM 30 marca 2025 22:05 |
31 marca 2025 01:43 |
Roman Żaba miał m. in. córkę o imieniu Olga, więc to imię było popularne w tej rodzinie.
Czyli tak jak przypuszczałem, matka nie dała się sterroryzować i stała mocno po stronie dziewczynek. Taka postawa daje dzieciom świadomość, że z nimi wszystko ok i nie są niczemu winne. Mają wtedy odporność psychiczną, nawet gdy doświadczają regularnej przemocy fizycznej od jednego z rodziców. Plus rodzina matki, która zdaje się też wspierała dziewczynki. Ciekawe też czy ojciec w końcu zrozumiał swój błąd i starał choć w minimalnym stopniu go naprawić?
Cieszę, że jest tak dużo informacji o dzieciństwie sióstr, bo zazwyczaj ten etap jest pomijany w biografiach, albo traktowany zdawkowo. Ludziom wydaje się, że to mało istotne, a moim zdaniem często najważniejsze, bo rzutujące na całe dorosłe życie.
Mam nadzieję, jakoś to wszystko Pani ogarnie. Z jednej strony wspomnienia matki, z drugiej ma Pani tyle informacji w głowie z rozmów z panią Krystyną. Dodatkowo ten dziennik pokładowy, książka Marii. Trzymam kciuki, żeby udało się wydać wspomnienia matki i córek, bo takich historii nie można pogrzebać. Powodzenia!
![]() |
jan-niezbendny @BeaM 30 marca 2025 22:05 |
31 marca 2025 08:07 |
23. plus to ode mnie.
A propos rodzinnych powiązań, Cezary Żaba (ur. 30 VII 1872, zm. 1940) jest wymieniony w V tomie Kadr morskich Rzeczypospolitej, Gdynia 2011. Był oficerem wachtowym w pierwszym rejsie słynnego żaglowca szkolnego ORP "Lwów" pod polska banderą. Na kapitana żeglugi wielkiej awansował tylko w pamięci wnuczek (w chwili jego śmierci małych dziewczynek), ale ich miłość do żagli to niewątpliwie nie przypadek. Nie ma go, niestety, w bazie pani Minakowskiej, a z dostępnych tam danych genealogicznych tego bardziej znanego Żaby, Romana, niesposób wywnioskować, jakie pokrewieństwo mogło łączyć go z Cezarym.
W bazie o ponurej nazwie Grobonet jest Edward Tunicki. Sądząc po roczniku, może to być toksyczny ojciec panien Tunickich.
Wspomniała Pani, że myśląc o wydaniu swoich wspomnień w Polsce, Maria była gotowa raczej jeszcze raz je podyktować niż poprzestać na tłumaczeniu autobiografii, która ukazała się w Ameryce. Widać nie była z niej w pełni zadowolona - albo dlatego, że coś by tam wolała we własnych wspomnieniach zmienić, albo z powodu zbyt autorskiego wkładu "spisywacza". Jesli wierzyć Amazonowi, poza tą książką James Aiello jest autorem dwóch powieści: debiutanckiej o (fikcyjnym) nieślubnym dziecku MM i JFK i drugiej, "dla dorosłych", o gwieździe pop, która odkrywa arabsko-rosyjsko-chiński spisek przeciwko ludzkościi i dla jego udaremnienia zostaje z pomocą istot pozaziemskich pierwszą prezydentką USA. Trzeba dodać, że autor debiutował późno, bo dobrze po pięćdziesiątce, po śmierci ukochanego małżonka. Nie jestem zwolennikiem tłumaczenia wszystkiego tłem biograficznym, ale jakąś rolę ono przeciez odgrywa. Może za bardzo w tym wszystkim położył nacisk na female empowerment i zrobił z pani Marii cierpiętnicę patriarchatu do stopnia, ktory jej samej wydał się przesadny? Ciekaw jestem Pani opinii po przeczytaniu książki, bo ja raczej poprzestanę na darmowym urywku z Amazona.
![]() |
BeaM @jan-niezbendny 31 marca 2025 08:07 |
31 marca 2025 09:41 |
To prawda, ona nie była zadowolona z tego autora, jakoś się ze sobą męczyli, pamiętam. Dlatego, kiedy powiedziałam, że może po prostu przetłumaczyć książkę na polski, to powiedziała, że nie, że woli, żeby to ktoś od nowa napisał. To się działo, gdy dobiegała 90tki, więc już nie miała tyle werwy, przytrafiło jej się jakieś złamanie, operacja etc. I tak cud, że to wyszło. Nie wiem, czy się tym bardziej zajmę, bo mam swoje rzeczy, ale jakieś fragmenty i kolejny tekst o nich na pewno powstanie.
![]() |
BeaM @jan-niezbendny 31 marca 2025 08:07 |
31 marca 2025 09:43 |
To na pewno ten Edward, bo opowieści o Warce pamiętam od Krysi, dziękuję za pomoc!
![]() |
BeaM @MarekAd 31 marca 2025 01:43 |
31 marca 2025 10:03 |
Ciekawe też czy ojciec w końcu zrozumiał swój błąd i starał choć w minimalnym stopniu go naprawić?
Na razie czytam o czasach wojny - na pewno nie miał czasu na takie refleksje. Dom zamienił się w szpital polowy i on musiał leczyć i opatrywać zwożonych z frontu sowietów, potem była zmiana i wparowali Niemcy, których też ratować musiał pod lufą, a do tego jeszcze pomagał polskim partyzantom ukrywającym się po lasach.