Brutalista, albo jak nakręcić bombę… filmową
Wkrótce (31 stycznia) do kin wejdzie film, który powinien zobaczyć każdy, kogo ciekawią takie zagadnienia jak #historia #Węgry #architektura #sztuka #II wojna #Żydzi #Ameryka #kościół katolicki #emigracja Tych hasztagów pewnie jeszcze by się trochę znalazło. A także każdy, kogo interesuje ostateczna odpowiedź na pytanie, po co kręci się arcydzieła. Bo, oczywiście, nie tylko dla zarobku czy przyjemności oglądania, ale dla (nie- lub) przyjemności utrwalania najważniejszych narracji. I „Brutalista” moim zdaniem do nich należy.
Rzadko zdarza mi się tak rwać do kina, żeby zobaczyć coś jeszcze przed oficjalną premierą, ale zarówno tematyka, jak i własna intuicja i pewien trop, o którym poźniej, mówiły mi, że będzie to grube przeżycie. Jeśli kogoś z was na tyle to zaciekawiło i czytaliście już jakieś recenzje, to odradzam czytać ten tekst, bo trochę frajdy z oglądania ubędzie, a nie powstrzymam się chyba przed lekkim spoilingiem.
„Brutalista” to historia węgierskiego architekta-wizjonera, Żyda, którego z Europy wypędza wojna. Osiada w Pensylwanii i próbuje na nowo poskładać swoje życie, zaczynając wszystko od zera i czekając, aż żona z siostrzenicą do niego dobiją. László Tóth u siebie był kimś. Wykształcenie zdobył w słynnym Bauhausie - awangardowej uczelni, a w Budapeszcie zdążył przed wojną skonstruować kilka imponujących budynków publicznych. Tutaj jego życie zaczyna się od serii dekonstrukcji. Przybywa ze złamanym nosem, wygląda jak wycieńczony pościgiem nędzny pies. Przygarnia go kuzyn, który do Ameryki przyjechał wcześniej i zdążył już się trochę ustabilizować. Przeszedł konwersję na katolicyzm i ożenił z atrakcyjną Amerykanką. Założył nawet firmę meblarską Miller & Son, choć nie był żadnym Millerem ani nie miał synów… Zwał się bodaj Molnar. Pierwsze zlecenie, które razem realizują kończy się katastrofą. Syn jakiegoś milionera zamawia u nich bibliotekę do rezydencji ojca pod jego nieobecność, ale ten wpada w trakcie montażu i robi się z tego wielka draka. A węgierskie duo nie tylko nie dostaje za ekstrawagancki projekt żadnej zapłaty, ale zalicza bardzo poważne straty, bo inwestycja w materiały i pomocnikow była po byku. Kuzyn wyrzuca Laszla na zbity pysk, do czego przyczynia się też perfidna żonka, próbująca wcześniej Laszla uwieść, a ten odrzucił jej zaloty… Toth trafia do noclegowni i pracuje jako zwykły robotnik.
Rzeczony milioner okazuje się jednak bystrzakiem i szybko docenia jakość przemeblowania, którą „banda nędzarzy” zorganizowała mu w rezydencji. O bibliotece rozpisuje się prasa, a milioner odnajduje autora i nie tylko wręcza mu zasłużoną zapłatę, ale natychmiast daje mu pracę marzeń plus wikt i opierunek. Ma zaprojektować dla lokalnej społeczności kompleks budynków, na czele z katolicką świątynią. Praktykujący Żyd, straumatyzowany impotent i wciągający się coraz bardziej w nałóg heroinista, dostaje prawdziwego życiowego kopa do przodu, a w międzyczasie przybywa do Ameryki też jego przesłodka, choć chora i przykuta do wózka inwalidzkiego żona (nota bene nie pamiętam filmu, w którym sceny intymne kręcone byłyby tak pięknie i wiarygodnie).
I wtedy na dobre zaczyna się akcja filmu i wydarzenia, których zdradzać nie będę, ale naprawdę DZIEJE SIĘ. I nie napiszę już nic więcej. Film zwala z nóg w zasadzie po całości: Adrien Brody (i jego angielski z akcentem węgierskim) w roli głównej, to znaczy w roli absolutnie życiowej, genialna muzyka, niebywale odtworzone realia lat 40. i 50. (np. to, co wydaje się niemożliwe - całą Pensylwanię kręcono w… Budapeszcie, tylko wizyta w kamieniołomie w Carrarze jest rzeczywiście kręcona w Carrarze, bo tego się nie da się przecież zainscenizować). Na jakość zdjęć miała wpływ jeszcze jedna sprawa - kręcono je w nieużywanym dziś (z powodu kosztów), archaicznym formacie VistaVision (poczytajcie o tym), który nawiązuje do klimatu wielkich produkcji z lat 50., więc jeszcze takim smaczkiem reżyser Brady Corbet zbliża nas do przedstawianej epoki.
Film kosztował 10 milionów dolarów, w co, jak na dzisiejsze filmowe budżety, wydaje się śmieszną kwotą. Reżyser ma 36 lat. I tutaj też ciężko uwierzyć, że z taką gracją udźwignął 3,5-godzinny fresk. Może pomogło mu to, że jest w branży od 11 roku życia, głównie jednak jako aktor.
O najważniejszym moim przemyśleniu nie napiszę, ale zostawię trop. Od razu, kiedy dowiedziałam się o tym filmie, wrzuciłam hasło László Tóth do Googla. Oto ono:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Laszlo_Toth
Nie był to żaden architekt. I żaden Żyd. Był to węgierski geolog, który dokonał jednej rzeczy, która przyniosła mu sławę. Najpierw bezskutecznie próbował spotkać się z papieżem Pawłem VI. A potem: podczas uroczystości w bazylice św. Piotra w Rzymie wyskoczył z młotkiem z grupy turystów z krzykiem „To ja jestem Chrystusem” i piętnaście razy uderzył Pietę młotkiem. W wyniku ataku rzeźba straciła prawą dłoń i jej twarz została uszkodzona. Po tym czynie Toth nie został uznany winnym przestępstwa, gdyż został uznany za niepoczytalnego. 29 stycznia 1973 został przewieziony do szpitala psychiatrycznego. 9 lutego 1975 został zwolniony ze szpitala i przewieziony do Australii. Władze australijskie nie skazały go na więzienie.”
Gazety piszą, że zapożyczenie nazwiska Totha na potrzeby tej fabuły, to taki żart reżysera. Ale ja myślę, że z tym filmem nie ma żartów i zachęcam, żebyście sami przekonali się, dlaczego.
Tutaj trailer:
https://www.youtube.com/watch?v=Lvc6yU_AH8k
tagi: żydzi film emigracja budapeszt brutalista adrien brody nominacje do oskara 2025 lászló tóth brady corbet
![]() |
BeaM |
29 stycznia 2025 01:21 |
Komentarze:
![]() |
klon @BeaM |
29 stycznia 2025 04:11 |
Dziękuję za cynk. Czekałem na ten film.
ps. Wiadomo już, czy w kinach będzie opcja z antraktem?
![]() |
OjciecDyrektor @BeaM |
29 stycznia 2025 07:46 |
Czekam kiedy filmy o średniowieczu będą kręcić w archaicznym formacie ruchomej mozaiki bizantyjskiej...:)
![]() |
jan-niezbendny @OjciecDyrektor 29 stycznia 2025 07:46 |
29 stycznia 2025 08:40 |
A "Chłopi" a la Chełmoński albo "Vinvent" w stylu Van Gogha? Tu zresztą ten wintydżowy smaczek ma sens w odniesieniu do czasów, kiedy kino było naprawdę najważniejszą ze sztuk i tak włąśnie wyglądał obraz filmowy. ;)
@BeaM
Jeśli nie używa się dziś VistaVision z powodu kosztów, to jakim cudem zmieszczono je w niskobudżetowym filmie?
![]() |
kpiotrzk @BeaM |
29 stycznia 2025 08:46 |
"O najważniejszym moim przemyśleniu nie napiszę..."
Bardziej pretensjonalnie się nie dało?
![]() |
Paris @BeaM |
29 stycznia 2025 09:06 |
Bardzo fajna zajawka,...
... naprawde super,... ale ja, prawdopodobnie, JUZ tego filmu nie obejrze !!!
Czekam juz TYLKO na film Mel`a,
![]() |
gabriel-maciejewski @BeaM |
29 stycznia 2025 09:40 |
Ach te katoliczki amerykańskie, tylko by biednych Żydów uwodziły...
![]() |
BeaM @klon 29 stycznia 2025 04:11 |
29 stycznia 2025 10:10 |
A jasne, jak w operze! To nawet nie jest opcja - zapomniałam dodać że przerwa w tak długim filmie jest wliczona w seans (15 min) zawsze i to jest super, tylko trzeba pędzić z tej toalety, żeby nie zgubić początku drugiej części, bo od razu są ważne rzeczy. Ja chyba z minutę albo i dwie straciłam
![]() |
BeaM @kpiotrzk 29 stycznia 2025 08:46 |
29 stycznia 2025 10:15 |
Pewnie by się dało, zawsze można gorzej :))) Dwa powody - nie chciałam się podkładać i wywalać na wierzch swoich obsesji, dwa - musiałabym zdrowy spoiling zrobić, a trochę szkoda. Gabriel, ktory nieraz pisze o filmach, robi to czasem tak świetnie, że nie trzeba nawet filmu obejrzeć, bo tekst wystarczy. Ja jednak chciałam zachęcić, bo ten film jest ciekawzy niż moje opinie o nim, no i może to jakoś rozkręci dyskusję.
![]() |
BeaM @jan-niezbendny 29 stycznia 2025 08:40 |
29 stycznia 2025 10:24 |
Też się nad tym zastanawiałam. Może spora część kosztów w to poszła, bo reżyser uznał, że na jakości obrazu, jak się ma konkretną ideę, nie warto oszczędzać. Może Ci aktorzy grali za symboliczne kwoty, bo wiedzieli (mieli gwarancje?), że film zarobi masę kasy i tak etc. Na pewno fakt kręcenia na Węgrzech to był bardzo ekonomiczny ruch, od Czechów pożyczyli masę starych samochodów i rekwizytów, bo to jest zagłębie. Ciekawi mnie to i myślę, że pojście do tego kina tylko pod kątem zobaczenia, jak przekłada się nieduży budżet na osteteczny efekt jest inspirujące.
![]() |
BeaM @OjciecDyrektor 29 stycznia 2025 07:46 |
29 stycznia 2025 10:34 |
To by było fajne, choć op-art bywa męczący dla oka... Dlatego nie poszłam na „Chłopów", za wielkie pulsowanie obrazu
![]() |
jan-niezbendny @BeaM 29 stycznia 2025 10:24 |
29 stycznia 2025 10:45 |
Odpowiem w dwóch słowach: ej-aj.
![]() |
BeaM @jan-niezbendny 29 stycznia 2025 10:45 |
29 stycznia 2025 10:53 |
No podobno ktoś nakręca aferę, że ej-aj pomagała uzyskać węgerski akcent w mowie Brody'ego i chcą go odsunąć od nagród, a może nawet wyeliminować. Ale to może być tylko wrzutka reklamowa, bo mocodawcy Hollywood do tego nie dopuszczą. Możemy się założyć :)
![]() |
jan-niezbendny @BeaM 29 stycznia 2025 10:34 |
29 stycznia 2025 10:59 |
Też się bałem, bo mnie nawet 3D męczy (a czasem trzeba się poświęcić dla wnuków), jednak do obrazu "Chłopów" można było się przyzwyczaić w ciągu pierwszych kilku minut.
Ogólnie biorąc, ja już jestem w takim wieku, że zachwycić mnie może tylko film, który już widziałem. ;) Ale do kina chadzam nie tylko z wnukami i niektóre nowe produkcje doceniam, tyle że nie zostawiają one śladu w duszy.
![]() |
klon @BeaM 29 stycznia 2025 10:34 |
29 stycznia 2025 12:01 |
Z bliską stroboskopii zmianą obrazów miałem problem przy oglądaniu Chłopów. Na szczęście w domu oglądałem, to przerwę łatwo było zrobić. Za to, Vincent mnie nie zmęczył. Ale nie oszukiwałem się dlaczego tak.
![]() |
BeaM @K-Bedryczko 29 stycznia 2025 07:22 |
29 stycznia 2025 15:29 |
Nie ma za co, cała przyjemność po mojej :) Może ktoś z nawigatorów się wybierze...
![]() |
BeaM @gabriel-maciejewski 29 stycznia 2025 09:40 |
29 stycznia 2025 15:33 |
Hehe, o te niuanse się rozchodzi. Scena świetnie była zagrana, a ona - zareagowałą mocno, jak to odrzucona kobieta...
![]() |
kpiotrzk @BeaM 29 stycznia 2025 10:15 |
29 stycznia 2025 17:22 |
akurat mnie bardziej interesują osobiste obsesje niż kinowe impresje
![]() |
BeaM @kpiotrzk 29 stycznia 2025 17:22 |
29 stycznia 2025 22:53 |
No rozumiem doskonale :) ale tutaj jest nierówna sytuacja, bo dyskusja traci trochę sens, jak tylko ja widziałam film. Może jeszcze się ktoś trafi z biegiem czasu i uchylę rąbka swojej hipotezy.
![]() |
MarekAd @BeaM |
30 stycznia 2025 00:49 |
Do jakich innych filmów można by przyrównać to dzieło?
Czytam recenzje i wszędzie widzę słowo "monumentalny". Trochę mnie to odstrasza, bo często gęsto monumentalny równał się nudny. Mam nadzieję, że nie tym razem.
Wysiedzieć 3,5 godziny w kinie też jest wyzwaniem. Film musi być naprawdę wciągający, żeby zapomnieć o bolącym tyłku ;) Plus jeszcze to nagłośnienie w kinach, które jest niepotrzebnie specjalnie podkręcane. Moja żona, jeśli idziemy do kina, zawsze zabiera ze sobą zatyczki do uszu :)
Jeśli zdecyduje się pójść na ten film do kina chętnie podzielę się wrażeniami, ale nie wiem, czy jednak nie poczekam na wersję telewizyjną.
W każdym razie dzięki za ciekawą polecajkę :)
![]() |
BeaM @MarekAd 30 stycznia 2025 00:49 |
30 stycznia 2025 11:33 |
Nie, to trzeba zobaczyć w kinie! Dopiero tam się pan przekona, dlaczego... A co do czasu trwania, to dzięki przerwie, tyłek się resetuje :))) Ja też zwykle wymiękam w kinie po 2 h i zasypiam nawet na Bondzie, w trakcie pościgu. A tutaj jakoś nie.
Czy momumentalny? Tak, ale nie w znaczeniu - patetyczny i nadęty. Momumentalny nawet w swej kameralnóści, chyba przez to, że są przepiękne zdjęcia, sposób filmowania. Czuć, że za kamerą stoi człek inteligentny i wrażliwy. Żadnych efekciarskich cięć itp.
Do jakich fimów by to przyrównać? Zadał mi pan bardzo trudne pytanie, tematykę też pomijam, choć przez tego samego aktora głównego narzucałby się „Pianista", ale chyba nie... Hmmm zbliżone walory tego filmu odnalazłabym w tak różnych obrazach jak „Pod osłoną nieba" Bartolucciego, „Chinatown" Polańskiego, „Wygnanie" Zwiagincewa, lekkie napięcie z Hitchckocka i zjawiskowe kadry z Antonioniego. Jeszcze pomyślę...
![]() |
ddam @BeaM 30 stycznia 2025 11:33 |
30 stycznia 2025 14:24 |
„Chinatown" to klasyka i najlepszy film Nicholsona. Nie wiem, czy właśnie przez ten film, a raczej treść w nim zawartą, nie zrobiono Polańskiemu (chyba rok czy dwa po nim) "deportacji wiecznej" z USA.
![]() |
BeaM @ddam 30 stycznia 2025 14:24 |
30 stycznia 2025 18:30 |
To prawda, choć w „Zawodzie: reporter" też jest niezły... „Brutalista" też rzuca oskarżenie, ale inaczej...
![]() |
MarekAd @BeaM 30 stycznia 2025 11:33 |
31 stycznia 2025 01:00 |
No i tego się właśnie obawiałem, że dostanę do porównania filmy, których nie widziałem :)) Owszem, te filmy są mi znane, ale szczerze jakoś mnie nie zachęcają. Romański jest zazwyczaj nudny. Choć "Chinatown" to chyba jego najlepszy film. Zwiagancew to zaś Rosjanin, czy jest choć jeden fajny rosyjski film?!
Jedynie Bertolucci do mnie przemawia. Jego "Marzyciele" bardzo podobały się mojej żonie. Mnie zaś "Ostatni cesarz", on był chyba właśnie monumentalny z tego co pamiętam, bo dawno temu oglądałem?
W każdym razie dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że "Brutalista" przebija te wszystkie przytoczone przez Panią filmy :)
![]() |
MarekAd @MarekAd 31 stycznia 2025 01:00 |
31 stycznia 2025 01:05 |
Romański to oczywiście Roman Polański w skrócie :)))
![]() |
stanislaw-orda @MarekAd 31 stycznia 2025 01:00 |
31 stycznia 2025 04:53 |
A czy widziałeś jakiś choć jeden rosyjski film nakręcony w ostatnich 20-tu latach?
![]() |
Kuldahrus @BeaM 30 stycznia 2025 11:33 |
31 stycznia 2025 07:19 |
Myślałem, podobnie jak @MarekAd, że poda pani jakichś znanych reżyserów. Na przykład Nolana, Manna, Coenów, Shyamalana(też współpracował z A. Brodym), Scorsese, Pollacka itp..
Bo oprócz Polańskiego i Hitchcocka, gdyby nie notki na wikipedii to pomyślałbym, że sobie pani te nazwiska wymyśliła :)
![]() |
zkr @MarekAd 31 stycznia 2025 01:00 |
31 stycznia 2025 08:33 |
> czy jest choć jeden fajny rosyjski film?!
Pisze Pan to powaznie?
OK, wezmy cos z ostatnich lat.
Balabanow i jego "Ladunek 200". Mocne kino, nie dla kazdego.
"Brat" to tez jego film.
Bykow i "Duren", film bardzo "na czasie".
"9 kompania" Bondarczuka.
OK, blizsza sercu jest mi "Wojna Charliego Wilsona" :) , ale obiektywnie jest to dobre kino.
![]() |
MarekAd @stanislaw-orda 31 stycznia 2025 04:53 |
31 stycznia 2025 09:43 |
Nie spodziewałem się, że kogoś ruszy moja jednoznacznie negatywna ocena rosyjskiej kinematografii :) Czytam Cię i wiem, że Rosja jest Ci bliska, więc poniekąd rozumiem. Niestety nikt mnie nie przekona, że rosyjskie filmy są interesujące. Nie oglądałem chyba nigdy w całości niczego co stamtąd pochodzi, bo zazwyczaj wymiękam po 5 minutach. Tego się nie da oglądać. To tak jakbym się miał przekonać do ich motoryzacji. Ich samochody, podobnie jak filmy są do kitu. Oczywiście nie wykluczam, że gdzieś tam istnieje rosyjskie dzieło, które przykułoby mnie do ekranu, ale szczerze wątpię. Z rosyjskich rzeczy to doceniam chyba jedynie medycynę naturalną, czy też alternatywną. Mają ją na wysokim poziomie i w tym mnie zawsze pozytywnie zaskakują. Mój stosunek do Rosji jest typowo polski, nie przepadam za tym krajem ze względów historycznych, co nie znaczy, że fanatycznie odwracam głowę gdy widzę napis made in Russia.
![]() |
MarekAd @Kuldahrus 31 stycznia 2025 07:19 |
31 stycznia 2025 09:44 |
O właśnie, też myślałem o kimś "bliżej ludu". Przytoczeni przez Panią BeaM reżyserzy są oczywiście znani, ale jednak trochę tacy za bardzo artystyczni, spoglądający z wyższego poziomu. Trudno jest mi to nawet ubrać w słowa :)
![]() |
MarekAd @zkr 31 stycznia 2025 08:33 |
31 stycznia 2025 09:46 |
Nie oglądałem tych filmów. Pobieżnie spójrzałem na Filmweb i już wiem, że nie chcę ich zobaczyć. Skoro pokazują, brutalną, nihilistyczną stronę Rosji, to ja wymiękam i się do tego nie zbliżam. Jednym słowem, jaki kraj, takie filmu. Wcale mnie to nie dziwi.
Może jedynie ten ostatni wojenny, jeśli ktoś lubi wojenne. Zresztą wojenne filmy chyba im najlepiej wychodzą, jeśli już. W każdym razie dzięki za podzielenie się swoimi typami. Jeśli mi się kiedyś coś faktycznie rosyjskiego spodoba, to pierwszy o tym napiszę na SN ;)
![]() |
BeaM @MarekAd 31 stycznia 2025 01:00 |
31 stycznia 2025 09:56 |
Może to nie po linii tu obowiązującej, ale filmografia radziecka vel rosyjska to skarbiec znakomitych filmów, nie zna pan np Tarkowskiego - Stalker, Zwierciadło etc. ?
![]() |
zkr @MarekAd 31 stycznia 2025 09:46 |
31 stycznia 2025 10:01 |
> Zresztą wojenne filmy chyba im najlepiej wychodzą, jeśli już.
To sie zgadza :)
Jakis miesiac przed inwazja na Ukraine obejrzalem film "Turysta".
O "intruktorach" wyslanych do Afryki :)
Ale pozniej zapoznalem sie z kontekstem tej produkcji, kto byl sponsorem itp itd
Troche sie, mowiac delikatnie, zdziwilem :)
Ale OK, dobrze zrobiona "strzelanka" ;)
![]() |
BeaM @Kuldahrus 31 stycznia 2025 07:19 |
31 stycznia 2025 10:34 |
No to może najbliżej do Scorsese, ja nie umiem fachowo porównywać filmów, zresztą zdecydowanie wolę kino europejskie :)
![]() |
MarekAd @BeaM 31 stycznia 2025 09:56 |
31 stycznia 2025 11:19 |
Kompletnie nie rozumiem zachwytów nad rosyjskim kinem, choć oczywiście szanuje Pani gusta. Nie będę wypisywał co mi się w tych filmach nie podoba, bo bym musiał użyć wszystkich negatywnych słów, które siedzą mi głowie. Linia taka, czy inna tego miejsca nie ma tutaj znaczenia.
Wracając do "Brutalisty", jeśli uda mi się go zobaczyć, to z przyjemnością podzielę się tutaj wrażeniami :)
![]() |
MarekAd @zkr 31 stycznia 2025 10:01 |
31 stycznia 2025 11:29 |
Gdzie Pan wynajduje takie niszowe filmy?! ;-)
"Turysta" też mi się podobał, ale akurat inny, szwedzki. Fenomenalna scena z lawiną, dająca do myślenia.
![]() |
BeaM @MarekAd 31 stycznia 2025 11:19 |
31 stycznia 2025 11:49 |
Ale to, że np. za komuny powstawały w Polsce świetne filmy, natomiast „za wolności" kino zeszło na psy, to tan rozumie, prawda? W dodatku uważam, że oni robili jeszcze lepsze kino niż my. Taki Paradżanow, wprawdzie Ormianin, ale tworzył arcydzieła pod sowieckim butem jednak...
![]() |
BeaM @MarekAd 31 stycznia 2025 11:29 |
31 stycznia 2025 11:57 |
Nie wynajduję, bo nie oglądam prawie w ogóle filmów w sieci, raczej pamiętam z Iluzjonu, był też przez całe lata taki festiwal Sputnik, jedyna okazja, żeby zorientować się, jakie filmy się tam robiło. Teraz sytuacja polityczna przekreśla zdobywanie wiedzy, bo nie można mówić o tym kraju inaczej niż jako wrogu. Co do medycyny, to też - nie ma porównania. Bazuje na tradycji ludowej medycyny naturalnej, którą tam się trakuje poważnie, a nie niszczy tak jak u nas, bo tu rządzą koncerny i powolne zabijanie ludzi albo kosztowne podtrzymywanie ich przy życiu, ale wciąż w chorobie.
![]() |
zkr @MarekAd 31 stycznia 2025 11:29 |
31 stycznia 2025 12:04 |
> Gdzie Pan wynajduje takie niszowe filmy?! ;-)
Prosze sobie wyobrazic, ze byl na cda
Ale szybko go zdjeli :)
![]() |
MarekAd @BeaM 31 stycznia 2025 11:49 |
31 stycznia 2025 12:53 |
Proszę nie porównywać naszego polskiego kina do radzieckiego/rosyjskiego. Tamci nie mają podjazdu do naszego. U nas nawet wspolcześnie, raz na ruski rok ;) zdarzy się stworzyć coś ciekawego. Trochę to wygląda jakby raz na 50 filmów, ktoś mówił: "dobra chłopaki teraz możecie stworzyć jeden fajny film, ale później pamiętajcie, znów 50 gniotów" ;)
Nie znam tego Ormianina. Być może jego filmy są ciekawsze, choć z drugiej strony obawiam, czy przypadkiem nie są znów za bardzo "artystyczne" jak dla mnie. Ciężko rozmawiać o filmach, których któreś z nas nie widziało.
Oglądanie rosyjskich filmów przypomina mi trochę zaczytywanie się w życiorysach złych ludzi, o których wspomina dziś gospodarz w swojej notce. Proszę tego nie brać do siebie, to tylko moja opinia, a nie fakt objawiony :)
Rozmowa o filmach to dla mnie przede wszystkim rozmowa o wrażliwości, a to delikatny temat, wymagający wiele czasu i dłuuugich rozmów:)
![]() |
MarekAd @BeaM 31 stycznia 2025 11:57 |
31 stycznia 2025 12:54 |
Akurat o to, gdzie Pani wynajduje filmy nie pytałem, ale ok, przynajmniej wiem, że była Pani miłośniczką Sputnika :)) Pełna demaskacja ukrytej opcji sowieckiej ;)
To oczywiście żart, ale wolę napisać, bo wiem że to temat tu wrażliwy ostatnimi czasy :)
Szczerzę, to nie odczuwam, żeby sytuacja polityczna uniemożliwiała mi zdobywanie wiedzy. Moja żona "siedzi" w medycynie naturalnej już dobre 25 lat i od początku mieliśmy świadomość mądrości Rosji w tym temacie. To niezaprzeczalne. Wojna, Putin czy co tam jeszcze nie ma tu znaczenia. Jeśli chodzi koncerny medyczne etc., oczywiście całkowicie się zgadzam.
![]() |
BeaM @MarekAd 31 stycznia 2025 12:53 |
31 stycznia 2025 13:29 |
Proszę nie porównywać naszego polskiego kina do radzieckiego/rosyjskiego. Tamci nie mają podjazdu do naszego. U nas nawet wspolcześnie, raz na ruski rok ;) zdarzy się stworzyć coś ciekawego.Oglądanie rosyjskich filmów przypomina mi trochę zaczytywanie się w życiorysach złych ludzi, o których wspomina dziś gospodarz w swojej notce.
Jest dokładnie na odwrót. Co do jakości tamtejszej kinematografii to musiałby pan porozmawiać z fachowcem albo sam mieć wiele obejrzanych filmów, żeby móc się o tym wypowiadać. Mieli znakomity warsztat, jakość zdjęć, świetnych aktorów, a minimalizm środków i ogólna bida czasem jest atutem. Niektórzy zapałacili wysoką cenę za tworzenie w tamtych warunkach, taki Tarkowski musiał wyemigrować i nigdy nie powrócił, choć władze bardzo o niego później zabiegały. Paradżanow jest jednym z najwybitniejszych ludzi fimu ever. Nie można go porównać z nikim w zasadzie. Oczywiście to jest kino artystyczne, ale tylko takie mnie interesuje. W ramach drobnego podsumowania: Amerykanie potarfili wykorzystać swoją wolność do tworzenia wielkich dzieł filmowych, a ruscy ludzie - życie w zniewolonym systemie. Jedni i drudzy mają na swoim koncie wybitne dokonania.
![]() |
BeaM @MarekAd 31 stycznia 2025 12:54 |
31 stycznia 2025 13:35 |
Haha, dobre, ale pana komentarz trafnie pokazuje pewien mechanizm, że trzeba się nieustająo uwiarygadniać podkreślając swoją rusofobiczność. To móże do kompletu powiem, że uwielbiam też firmy Herzoga, i zostanę z marszu ukrytą opcją niemiecką :)))
![]() |
MarekAd @BeaM 31 stycznia 2025 13:29 |
31 stycznia 2025 14:15 |
Ale z jakim fachowcem? :) Każdy kto urodził się w Rosji miał pecha. Ja tym ludziom współczuję, bo być może gdyby urodzili się w USA to tworzyliby hollywoodzkie superprodukcje. Niestety ich filmy może i są artystyczne, ale to wszystko to jest taka "ruska nędza". Dla mnie nie jest przyjemnie oglądać te filmy, bo one są ciężkie, tak jak ciężkie było i jest życie w Rosji ich twórców. Nie chcę oglądać ich wiecznej męki.
Dobra, nie ma sensu się już przekonywać :)
Mamy inny optykę w tym temacie, co akurat mi nie przeszkadza. Powiem więcej, chętnie bym z Panią jeszcze porozmawiał, ale już na konkretnym przykładzie filmu, który oboje widzieliśmy, i to nie jakoś dawno :) Mam nadzieję, że będzie jeszcze sposobność.
![]() |
MarekAd @BeaM 31 stycznia 2025 13:35 |
31 stycznia 2025 14:15 |
Ribbentrop - Mołotow byliby z Pani dumni ;))
Herzog to jest dobry przykład, bo on by się że swoimi filmami świetnie odnalazł w Rosji :)
![]() |
BeaM @MarekAd 31 stycznia 2025 14:15 |
31 stycznia 2025 14:31 |
Rzeczywiście, najlepiej byłoby porozmawiać na konkretnym przykładzie. Zwłaszcza, że mnie bardzo zniechęca, jak ktoś używa ogólników typu „to wszystko to ruska nędza". No i obawiam się, że zwolennik amerykańskiego kina akcji może przy Tarkowskim wymięknąć :) Natomiast ja ani nie zachęcam, ani nie namawiam, ani nie reklamuję. Mówimy o rzeczach, ktore widziałam dawno i zostawiły dość niezatarte wrażenie, ale za mało szczegółow, by po tym dyskutować, i jeszcze sypać nawziskami. Dlatego mówiłam o fachowcach... Tak, tak wiem, że to słowo też jest tu na indexie. Niemneij są znawcy kina i amatorzy, tacy jak ja.
![]() |
MarekAd @BeaM |
31 stycznia 2025 15:18 |
Faktycznie, być może z mojej strony było zbyt wiele uogólnień. Zgadzam się, że ich nadużywanie spłyca niepotrzebnie dyskusję.
Co do indexu słów zakazanych, to zawsze można się z nich pośmiać, więc pełnią pożyteczną funkcję ;)
Wychodzi na to, że najlepiej film oglądać z jakimś fachowcem, który na bieżąco będzie wszystko tłumaczył i przekonywał gdyby mi się coś nie podobało. Dobra, już nie drążę :)) Miłego piątku!
![]() |
kpiotrzk @BeaM 31 stycznia 2025 14:31 |
31 stycznia 2025 15:27 |
Tarkowski jest raczej anty-przykładem na wielkość tzw. kultury rosyjskiej - z Sowietów wypchnęły go nie tyle władze co koledzy po fachu, a przed śmiercią zastrzegł żeby nikt czasem nie próbował przenieść jego prochów do "mateczki"...
![]() |
Kuldahrus @MarekAd 31 stycznia 2025 09:44 |
31 stycznia 2025 18:15 |
Ci reżyserowie nie są "daleko od ludu", tylko są wsobni, nie robią filmów dla wszystkich tylko dla zamkniętej grupki. To, że film jest dla wszystkich nie znaczy, że jest słabszy albo mniej wysublimowany, po prostu twórca robi film i daje wybór publice, czy to będzie dla niego, czy nie. Ja na przykład nie trawię filmów Aronofsky'ego i nie wysiedziałym na żadnym, ale nie powiedziałbym nigdy, że robi filmy wsobne.
Rosyjskie kino to całkiem oddzielna kategoria i nie będę się o nim wypowiadał bo widzę, że wiele osób mógłbym tutaj urazić :-) .
Wrzucę tylko tego mema, a o którym ktoś wspomniał jakiś czas temu pod notką Gabriela, bo on świetnie opisuje nie tylko rosyjską literaturę, ale też rosyjskie kino:
https://img.joemonster.org/mg/albums/012025/main_16kultura_rosyjska.jpg
Wspomniany przez @Beam Tarkowski jest tu wyjątkiem potwierdzającym regułę. Chociaż ja nie potrafiłem docenić jego talentu, bo jego filmy były dla mnie trochę w stylu: "jakiś człowiek wstaje i idzie, idzie... idzie..., a potem znika i znowu się pojawia mieszając herbatę w literatce".
![]() |
Kuldahrus @BeaM 31 stycznia 2025 10:34 |
31 stycznia 2025 18:20 |
To tutaj się nie spotkamy, bo kino europejskie zaczyna się dla mnie i kończy na Louis de Funès i ewentualnie na takich filmach jak "Czekolada".
Nie licząc oczywiście kina brytyjskiego, ale ja kino brytyjskie wrzucam do jednego pojemnika z amerykańskim pod nazwą - kino anglosaskie.
![]() |
Kuldahrus @Kuldahrus 31 stycznia 2025 18:20 |
31 stycznia 2025 18:22 |
PS.
Oczywiście ta "Czekolada"
![]() |
BeaM @Kuldahrus 31 stycznia 2025 18:15 |
31 stycznia 2025 19:25 |
Mnie nie uraża inne zadnie na jakiś temat, ten mem jest akurat średnio trafiony, bo jeśli Rosjanie epatują patologią, to na pewno nie eksportowo, tylko przede wszystkim na potrzeby własnego rynku.
Tarkowski nie jest wyjątkiem cokolwiek potwierdzającym.
Posłuże się innym przykładem. Filmy Andrieja Zwiagincewa. "Powrót", „Wygnanie", „Niemiłość", „Elena". Widział pan któryś? W tej kolejności, z czego pierwszy to, moim zdaniem najpełniej, najgłębiej i najpiękniej przedstawiona alegoria chrześcijaństwa, śmierci i odkupienia, relacji Boga z Synem. Nie znam ważniejszego dzieła filmowego na ten temat. Po prostu „rozsadza system", tak jak perspektywa na obrazie „Opłakiwanie Chrystusa" Andrei Mantegni. Zresztą reżyser pięknie zacytował ten obraz w jednej ze scen, a tutaj na końcu można zobaczyć zestawienie i kadr:
https://niezlasztuka.net/o-sztuce/andrea-mantegna-oplakiwanie-zmarlego-chrystusa/
Louisa de Funès też bardzo lubię, ale żeby na nim zaczynało i kończyło się kino europejskie - to mnie pan rozbawił, prawie jak Luis
![]() |
Kuldahrus @BeaM 31 stycznia 2025 19:25 |
31 stycznia 2025 19:39 |
Nie da się wszystkiego obejrzeć, a ja zakładam, że to co w kinie rosyjskim, ewentualnie chciałbym dostać, mogę równie dobrze znaleźć w kinie anglosaskim tylko, że dużo lepiej zrobione i pokazane.
Podobna zasada tyczy się kina europejskiego, szkoda mi czasu przebijać się przez 20 gniotów żeby znaleźć jedną perełkę.
![]() |
BeaM @Kuldahrus 31 stycznia 2025 19:39 |
31 stycznia 2025 19:55 |
No rozumiem zasadę, im dalej w las, tym bardziej człowiek musi selekcjonować. „Czekolady" nie widziałam, bo nie cierpię Juliette Binoche - każdy ma jakieś szajby...:)
![]() |
Kuldahrus @BeaM 31 stycznia 2025 19:55 |
31 stycznia 2025 20:06 |
Tak jest :-)
![]() |
Adriano @BeaM 31 stycznia 2025 19:55 |
31 stycznia 2025 20:20 |
Ja lubię Juliette Binoche to znaczy podoba mnie się jako kobieta choć nie bardziej niż Alize.Chyba oglądałem "Czekoladę".To nie dla mnie.Duńskie kino to dopiero szajba.A już kombo Dania &Niemcy "Kartoteka 64"...
![]() |
BeaM @Adriano 31 stycznia 2025 20:20 |
31 stycznia 2025 20:31 |
Jak już robić narodowe wycieczki, to trzeba przyznać - „kultura duńska" potrafi zryć beret: Lars von Trier, Kirkegaard, Andersen..., że przypomnę baśń pt. „Imbryk".
![]() |
MarekAd @Kuldahrus 31 stycznia 2025 18:15 |
31 stycznia 2025 20:56 |
Całe to artystyczne kino najczęściej sprowadza się do przekazania własnej schizy. Zamiast iść na psychoterapię lepiej nakręcić film, który faktycznie trafia później do grupy sobie podobnych widzów. Tak jest łatwiej, można tkwić w tym bezpiecznie całe życie, kręcić gniota za gniotem. Uciekając w tak zwaną sztukę, byle dalej od własnych demonów. O Rosji to już nawet nie mówię. Tam jest tragedia pod tym względem.
Aronowsky? Tak, widziałem na pewno dwa filmy, ale dawno. Dupy nie urywały, ale że to kino z Hollywood, to da się to jakoś obejrzeć.
"Czekolada" jest ok. Przyjemny film, dobrze się ogląda.
Louis de Funès to legenda, na takich filmach się wychowałem :)
![]() |
Kuldahrus @MarekAd 31 stycznia 2025 20:56 |
31 stycznia 2025 21:41 |
Ja przyznaję, że "Czekolady" nie widziałem, gdzieś widziałem opis, parę zdjęć i już wiem jakiego typu to jest film. Dlatego podaję go jako przykład kina europejskiego które dam radę obejrzeć, taki wzór bardziej niż konkretny film.
![]() |
zkr @MarekAd 31 stycznia 2025 14:15 |
31 stycznia 2025 22:17 |
> bo one są ciężkie, tak jak ciężkie było i jest życie w Rosji ich twórców. Nie chcę oglądać ich wiecznej męki.
Tam zaraz meka ;)
Dla AI taka глубинка to szalone, ciekawe i troche surrealistyczne miejsce :)
https://www.youtube.com/watch?v=Cf8qtx_JKDY
![]() |
BeaM @zkr 31 stycznia 2025 22:17 |
31 stycznia 2025 22:28 |
O żesz.... Dlatego wolę jednak kuturę włoską:
https://www.youtube.com/watch?v=q3QAKVJ0abY